Strona:PL Krzysztof Kamil Baczyński - Kodeks 42-44.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tych miłości, które z nami
na strumieniach białych płyną,
co jak chmury nad głowami
czasem każą zapominać,
tych miłości jak zwierzęta,
co wracają w las od ludzi
węsząc z twarzą wyciągniętą
zanim śmierć ich nie ostudzi,
tych miłości, które niosą
sok z korzeni w słońce liściem,
co jak puch dziewczęcych włosów
lekko rosną ku niebiosom,
nie wydepczą nienawiści.

Tych miłości, o zawiele,
chociaż ziemia jeszcze twarda,
nad nią zawsze śpiewa szelest,
bo cóż ziemskość? — śmiech, pogarda,
bo cóż zbrodnia? — Tylko mocniej
za bijące morzem sumień
kochać każe, że ślad głupi
jak ten olbrzym, co się upił,
co, gdy wstanie, to zrozumie.

W nas, co jak pomników głazy,
z tych miłości mocno rośnie
przez te czasy, nad te czasy,
ponad nami — czas miłości.
27 I 44