Ta strona została uwierzytelniona.
VII.
Cisza... sierpniowy jasny dzień
Otula widma szczytów
Wiewną powłoką ciepłych tchnień,
Idących z nieb błękitów.
Na stromych stokach lśnistych gór,
Wsparty o głaźne ściany,
Sni, marzy, drzemie cichy bór,
W błękitne mgły odziany.
Czasem się ozwie dusza drzew
I zcicha coś poszepcze,
Gdy je pogładzi cichy wiew,
Co skalne trawy depce.
Potok, w słonecznych złocie skier,
Szemrze w kamiennem łożu;
Falami cichy idzie szmer,
Rozpływa się w przestworzu.