W tymże czasie rycerz Ścibor, syn niegdyś Moszczyczona ze Ściborza, Kujawianin, oraz rycerze: Jan Oswaldów z Płomikowa i Krystyn z Kozich głów, starosta kolski, wyszedłszy z tego zamku (Koła), w różnych dniach straszliwie złupili Turek i Grzegorzewo z ich przyległościami; Bodzanta, arcybiskup gnieźnieński, był wtedy w zamku swoim Uniejowie i, aczkolwiek mógł, nie chciał stawić oporu.
Podczas gdy Domarat oblegał ze swymi ludźmi Lossow[1], Arnold z Waldowa razem z Pałukami i innymi swymi pomocnikami, zabrał niespodzianie stada ze Żnina i innych wsi i bezpiecznie uprowadził je do Gołańczy. A to dla tego, że ludzie z powiatu żnińskiego, z rozkazu Grzymały, oblegali twierdzę lossowską. Następnie wielka ilość zbrojnych ludzi, którzy przez nienawiść ku Domaratowi do niego (Arnolda) się przyłączyli, powielekroć plądrowała i pustoszyła ziemię nakielską.
Grzymała razem z Wojtkiem, kasztelanem kamieńskim młodszym, urządziwszy zasadzkę pod miastem Łeknem, kazali chwytać i uprowadzać konie. Gdy zaś mieszkańcy miasta z pewną liczbą uzbrojonych ludzi rzucili się w pogoń za rabusiami, ci, wypadłszy z zasadzki, pognali za mieszczanami uciekającymi do miasta, i tym sposobem opanowawszy miasto ze szczętem je spalili.