Strona:PL Kronika Jana z Czarnkowa 068.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  42  —

zdobyty, wtedy Sędziwój zażądał, aby mu Krystyn zamek Złotoryę oddał, bo się obawiał, że ten go straci przez swoją gnuśność (jak się też i stało); lecz Krystyn odpowiedział, że byłoby to dla niego wielką hańbą, gdyby zrzekł się zamku właśnie w tym czasie, kiedy rozeszła się pogłoska o grożącej jego stracie, i zapewniał a ręczył Sędziwojowi, że tak dobrze i starannie będze strzegł zamku, iż może nie mieć co do straty jego żadnej obawy. Tymczasem szpiedzy księcia weszli w umowę z pewnymi rybakami, którzy przynieśli Krystynowi niby w upominku naczynia pełne wina i razem z nim siedząc w zamku pili, a gdy naczynia były wypróżnione, po inne wino do Torunia posłali. Krystyn, dobrze podpiwszy, tej nocy mocniej spał niż zwykle, aż szpiedzy po drabinach przez mur dostawszy się do zamku, i jego i zamek, jak powiedziano, wzięli[1].

W ten sposób książę Władysław stał się posiadaczem zamku Złotoryi. Mnóstwo włóczęgów i biedaków, ludzi silnego i hartownego ciała, napłynęło teraz do niego. Wkrótce zaś po tem na pomoc mu przyszedł rycerz, imieniem Ulryk de Osten, syn Bodczy z Drdzenia, z pewną liczbą Sasów. Pewnego dnia podstąpili oni pod zamek biskupi Raciąż, opanowali dzwonnicę kościelną i wielki dwór, który Zbilut, biskup władysławowski, na zewnątrz zamku wybudował, i zaczęli zamek gwałtownie zdobywać. Atoli mieszkańcy zamku mężnie ich odparli, i zmusili do odejścia z powrotem, bez nadziei zdobycia Raciąża. Jednakże po niewielu dniach wspomniany Ulryk ze swymi wspólnikami podszedł pod Gniewków i tam zaczął zdobywać zamek. Chociaż bronił go mężnie Gerward ze Słomowa ze swymi ludźmi, lecz gdy mieszczanie gniewkowscy dali pomoc Ulrykowi, zamek został podpalony i Gerward z dwudziestu pięcioma towarzyszami, pomiędzy którymi byli brat jego i dwaj synowie, z końmi, z orężem i innemi rzeczami, które przy sobie miał w zamku, oddał się Ulrykowi w niewolę. — Ten Gerward, razem z synami i innymi współ-

  1. Długosz 331.