Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie trwa, i to co jak burza jest gwałtownem, jak burza łamiąc i druzgocąc — przechodzi. Jeżeli żal jak piorun nie zabije od razu, człowiek się z nim jak z blizną zasklepioną oswaja i żyje.

Metamorfozy. T. III.




Wszelka boleść nawet najmniejsza jest świętą i prawdziwą, a kłamana występkiem.

Tomko Prawdzic.




Jedna noc snów strasznych obiela włosy — jeden poranek łez wyrzeźbia marszczki pod oczyma.

*   *   *




Płacz, to owoc serca, a nie każdy zapłakać może!

Djabeł. T. II.




Łzy jednak płodniejsze są często niż sądzimy; one jak rosa niebieska padają niepostrzeżone, podsiewają się gdzieś nieobrachowane, a zwilżają i żywią przestrzenie dalekie.

Djabeł. T. II.




Nieraz nie przyjdzie nam na myśl depcąc robaka, co się wykłuł z ziemi, że śmierć zadajem; a ile takich razów moralnych w słowach naszych, co lecą nie wiedząc, że zabić mogą.

Pamiętn. Nieznajomego. T. II.