Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poprzyodziewanymi, na furach chłopskich ruszywszy do dnia gdzie ich tak sromotnie ze wszystkiego obrano, mieli tyle w drodze niepowodzeń z końmi, ludźmi, popasami, burzą, co ich dwa razy wstrzymała po karczmach przez długie godziny, iż drugiego dnia dopiero, ale zawczasu jeszcze, spodziewali się stanąć w Wierzchówce. Tymczasem w wozie jednym przeładowanym znać, oś pękła, wlokąc się na przedłużonym drągu, stracono dużo czasu, potym na przyprawianie osi... potym na przekąsywanie, tak że do Wierzchówki wypadło aż pod noc przybyć. Znając stan swej śpiżarni i gospodarność sług, pan Zbisław przewidywał, że ten powrót syna marnotrawnego żadnym tłustym baranem uświęconym nie będzie. Nie trafiło mu się jeszcze nigdy w życiu przybyć do domu bez awantury i przymusu do surowego obejścia z delinkwentami złapanymi na uczynku..... Choć go się nawet spodziewano... zawsze ktoś pobroił i coś znalazło się nie po myśli. Wprawdzie tym razem dwór się mógł spodziewać przyjazdu pana młodego z żoną, ku czemu i dyspozycye wydane i przygotowania powinny być były poczynione. Na ten cel starego siwego lokaja — kredencerza, który niegdyś po wielkich dworach sługiwał, przyjął był so-