Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale na całe życie, gdzie trzeba opieki, opiekuna, gospodarza... powiem szczerze, wolałabym już takiego jak Zbisław człowieka. Staszek miły być może ale rozlazły i bez energii. Jakże mógł opuścić ciebie, dopuścić do ślubu? być tak niezręcznym? Czemu nie wyzwał, nie bił się, nie umiał cię bronić?
Domcia westchnęła ciężko, pomyślała że w istocie księżna miała trochę racyi.
— Zresztą, mówiła gospodyni patrząc na młodą kobiecinę z pewnym rodzajem politowania, słyszałaś z czym się p. Żagiel wygadał niepotrzebnie przy obiedzie... wszak to ten wierny wasz Staszek stara się o Chorążankę? Ja ją widuję w kościele na odpuście, a czasem tu u mnie z bratem bywają, to czysty koczkodan, straszydło — ale że będzie bogata... gotów i tam do spódniczki jej się przyczepić.
— A! ci mężczyzni! zawołała z gniewem wśród łez wybuchającym Domcia, to są wszyscy zdrajcy, i...
— Moja droga — odparła księżna — i oni są nie dobrzy i my czasem nie najlepsze... Ludzkie to sprawy... Ale powróćmy do rzeczy i mówmy rozumnie. Z tego całego protestu Strukczaszego w konsystorzu nic nie będzie, ślub był dany... Konsystorz go potwierdzi...