Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stym sercom Bóg błogosławi... poczciwe i dobrej woli oczyszcza z mętów i gdy się łzami opłacze dola nowa, a modlitwą uświęci... wszystko potym idzie jak na ziemi wlec się zwykło... aby do świętego końca... co daj Boże...
Domcia jeszcze nie zebrała się na odpowiedź, siadła na miejscu które dawniej matka zajmowała przy tym stole, mąż usiadł i domownicy zajęli krzesła. Był to pierwszy obiad w którym występowała jako pani domu... ale nie mięszała się do niczego. P. Zbisław wielce zmieniony, zamyślony, poważniejszy niż był kiedykolwiek w życiu, wysadzał się na grzeczności dla żony, których ona cale widzieć nie chciała. Jednakże przy obcych nie mogła się wstrzymać od odpowiedzi choć pół słówkiem i tak pierwsze lody jakoś pokruszone zostały. Ksiądz Aniół baczne na wszystko miał oko, ale udawał że wiele rzeczy nie widzi i nie rozumie. Wszczęła się tedy rozmowa o różnych rzeczach obojętnych, a Domcia zapomniawszy się, kilka razy dorzuciła do niej słówko weselsze... Naturalnie spytano ks. Anioła zkąd jechał i dokąd zamierza...
— Mam zaproszenie do księżnej Jejmości u której bodaj chorego kapelana przez parę tygodni czy nie przyjdzie zastąpić — odezwał się kapucyn.