Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na ciebie nagadali żeś zbój, że taki owaki, chciały się baby wycofać, ale się lękały awantur, więc to były rzeczy umówione, iż Strukczaszy przyjedzie przed ślubem i ślubu nie dopuści. Tymczasem licho nadało że się stary przypóźnił...
Twoja Domcia i jej mama ciągnęły za ślubem jak mogły do samego wieczora i przerachowały się... To też trzeba było widzieć, jak im było przy tym ślubie... Gdy dopiero przybył Strukczaszy z protestem, w to im było grać, żona ci się nasrożyła i pierzchnęła, a teraz gdzieś już daleko umknęła i pewnie do rozwodu podadzą... To rzecz niezawodna mój Zbisiu, bom się duchownych pytał, że taki ślub jak twój najłatwiej rozerwać..... Gdyby Strukczaszy o dwadzieścia cztery godziny spóźnił, już by co innego było...
Zbisław głową pokiwał.
— No, kiwaj czy nie głową, wiesz moje przyjacielskie zdanie, rzuć do licha tę, która ciebie nie chce, pluń na to wszystko i daj pokój.
Gospodarz się rozśmiał.
— Czego ty się śmiejesz? spytał Dygowski.
— Z tego jak ty mnie doskonale znasz,