Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tor młodego Telemaka, opisuje tę sprawę i pierwsze kroki na krystynopolskim dworze:
„Zła droga była przyczyną, żeśmy aż we wtorek stanęli po południu w Krystynopolu. Z drogi o sześć mil pisał starosta (Brühl) list do wojewody, ozuajmujący mu swój przyjazd. Z listu tego powstały bajki, które w Krystynopolu roznosić zaczęto, jakoby starosta, od kilku dni bawił w Sokalu, gdy my przez ostrożność nie wstępowaliśmy wcale do Sokala, ażebyśmy dowiedli pośpiechu, z jakim nas do Krystynopola pędziło, co się tu wielce podobało... Starostę warszawskiego bardzo pięknie przyjęto. Wojewodzina była dla niego grzeczna, wojewoda go też karesował, panna wcale nań mile spogląda; starosta wzajemnie z wielkiém dla województwa jest respektem; mogę mówić (dodaje korrespondent), że ten respekt czyni go statecznym i spokojnym (co widać niezawsze bywało). Wkrótce zobaczymy, czy te wszystkie karesy i oświadczenia są szczere albo nie, jeszcześmy o niczém nie mówili, i o nic nie prosili przy pierwszych dniach przyjazdu naszego, a do tego, żeśmy tylko samo województwo z Cetnerową zastali, bo wszyscy przyjaciele i konfidenci domu na kwaterach we Lwowie się znajdują, i panna Terlecka także. Wojewodzie samemu list oddałem i przy oddaniu dopominałem się, ażeby był poufale łaskaw na mnie, i jeszcze sprzyjał staroście, przyczém oświadczeń było bardzo wiele. Przypomniałem się, że starosta chce spełnić zalecany sobie rozkaz, i być u wojewody poznańskiego (Stanisława Potockiego, ojca wojewodziny), który znajduje się w Brodach, na co wojewoda odpowiedział, że poszle zaraz do wojewody poznańskiego z oznajmieniem, gdyż często bywa słaby i nikogo wówczas nie przyjmuje. Namieniłem