Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Otwieraj!
— A tu go nie ma! idź do djabła!
— Otworz i powiedz mu...
— Ale kiedy niema!
— Powiedz że Król kona!
— Oj! fe! poczekajże Waść podedrzwiami; kiedy tak to jest Królewicz, pójdę ja mu to powiem! ottoż się zadziwi! otto proszę! mruczał biegnąc po wschodach rozespany służalec, dobrał sobie porę do konania, kiedy syn na polowanie wyjechał, lepiéj by poczekał, godziną późniéj, godziną wcześniéj, tać to jedno.
— Najjaśniejszy Królewiczu! krzyknął wbiegając do sali, gdzie Władysław niespokojny oczekiwał rozwiązania téj zagadki — Panie! Król nasz!
— Co?.
— Król nasz, a ojciec Wasz, słyszę kona! przyjechało tn dwóch, potrze-