Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nięcia, był to czysty anioł w kobiecéj postaci, nie zmazany, oddechem nie czystego człowieka — była to Anastazja Wolmar.
Władysław, jak ów człowiek, który się lęka, przerwać wczasy i dumania lubego przedmiotu, lekko tylko drzwi uchylił i z radością, która w jego oku błysnęła, spójrzał na cud urody, będący przed nim. Dziewica jednak zdawała się nic nie słyszeć i nic nie widzieć — dumała ciągle, gdy odgłos cichego stąpania Królewicza, obudził ją z zamysłów, w których jéj dusza błądziła.
Lube, roskoszne zadziwienie przeleciało po jéj obliczu, i uśmiech, który jéj usta zrodziły, uczepił się i przylgnął na nich.
— Tyż to Królewiczu? tak późno?