Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oto bije godzina, jako tu jestem, a jeszcze go niewidać, czy nie zasiedział on się tylko tam, koło téj Bawarki, do któréj teraz koperczaki stroi — Oj! — żeby to Jegomość Pan Ojciec wiedział, dalby, dał, za tę swywolę, ażeby mój panicz Ruski miesiąc popamiętał — Oj! bracie Kaliwko, co to teraz za młodzież, czy tak to za dawnych czasów bywało!

— Że nie, to nie — odpowiedział drugi wzdychając. Coraz wolniéj a wolniéj i Księża już nawet zlazłszy z ambony, do fraucimeru idą, a cholewski smalą. Ongi widziałem jako jeden przez ulicę, pobrawszy za ręce, jakąś białogłowę, szedł bezwstydnie.
— Nie cuda to, nie cuda, odpowiedział Kaliwko Woźni Sądów Marszałkowskich Warszawskich, udając mędrca, który o ważnéj rzeczy roz-