Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jej twarzy, z rąk lektorki upadła księga, z której życie św. Bartłomieja czytała i krzyk z ust się wyrwał. Panna starsza, nie wiedząc przyczyny, lecz słysząc i widząc wyraźne przestrachu skutki, upuściła z rąk robotę, zerwała się i zbliżyła do panny Kuncewiczówny, która padła na krzesło, załamała ręce i milczała... bo mówić nie mogła z przelęknienia.
— Cóż to, w imię Boże? co się stało? zawołała zbliżając się do niej panna starsza i przebiegając myślą wszystkie okropne przypadki, jakieby się przytrafić mogły. — Co ci jest?
— Ach! panno matko!
— No cóż, siostro Kunegundo?
Po długich trzeźwieniach spirytusami, przyszła nareszcie do siebie przestraszona i w te słowa zaczęła:
— Wyszedłszy z klasztoru do ogrodu po pacierzach przechadzałam się wielką ulicą koło muru i zatopiona byłam w rozpamiętywaniu, gdy w tem usłyszałam...:
— Chryste Panie! a toż co znowu? czy Saraceni? czy Turcy?... czy... zawołała panna starsza widząc z równym przestrachem jak wprzódy wpadającą do celi siostrę furtyankę, cóż się stało?
— O mało mnie nie zabito!! zawołała szybko wchodząca zakonnica. — Stałam u furty, bo ktoś zadzwonił: był to posłaniec do księdza marszałka, który przyniósł kosz jabłek dla pan-