Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dącą; wszyscy zwrócili tam oczy, i ujrzeli jakąś czarną, długą figurę, sunącą się brzegiem drogi, uwiniętą w suknię ciemną z futrem. Zaranek wlepił oczy i dodał po cichu: — To ksiądz rektor zborowy.
— Aha!... powtórzyli wszyscy, to on!
— Panowie bracia, schowajcie się za węgieł tego domu, ja mu zajdę drogę, a jak dam znak, przyjdziecie mi pomódz. Zabłocki, ty pilnuj się... trzeba się pomścić, rektor był u Desausa, kiedyśmy go napadli... on poduszcza na nas piechotę, on katolików prześladuje, on...
Nie dokończywszy, Zaranek wziął się pod boki, rozwinął płaszcz i, gwiżdżąc pieśń kurkowych strzelców, postąpił naprzód. Tymczasem zbliżał się ksiądz rektor i, spojrzawszy na jego zawadyacką minę, chciał ominąć, ale Zaranek, jakgdyby w tej chwili dopiero mu się przypatrzył, zawołał zdejmując czapkę i kłaniając się do samej ziemi: — Sługa i podnóżek księdza rektora!...
— Do nóg upadam!... Bóg z tobą! odpowiedział zaczepiony rzucając niespokojne wejrzenie i odskoczył na drugą stronę drogi, chcąc go ominąć. Przebiegły Zaranek go uprzedził, znowu się ukłonił i zawołał:
— Sługa księdza rektora!...
— Najniższy!... najniższy!... wybąknął rektor wracając znowu na przeciwną stronę drogi, ale i tu nie miał pokoju. Zniecierpliwiony