Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szona, a seledynowy patrzał na nią poważnie, dodała:
— Biada tym, którzy nie wierzą w niebezpieczeństwo i nie chcą spojrzeć na miecz zawieszony nad ich głową... bo miecz ten upadnie!
— No! uspokój się matko, przerwała jej Justyna, podając kubek z winem, jakież za niebezpieczeństwo mi grozi?
— Obrzydły niedźwiedź zakochał się w tobie, biada ci, jeśli czujność twoja uśnie choć na chwilę, bo zły zawsze czuwa!
— Czy nie chce mnie tylko kto okraść? mruknął kupiec Desaus z cicha do córki, popytajno się.
— Matko Maryo, odezwała się spokojnie Justyna, mów tak, ażebyśmy cię zrozumieć mogli.
— Ten, odpowiedziała stara wskazując palcem wyschłym na seledynowego, ten wie... ten widział ludzi, którzy się na waszą zgubę zmawiali i pił z nimi u jednego stoła.
Kupiec cofnął się trzy kroki w tył i ruszył ramionami; potem wyjrzał za okno, pobiegł, pomacał swoją szkatułkę i wrócił spoglądając na nią długo z ukosa.
— Wytłumaczże mi to, mój mężu, ja doprawdy nie pojmuję.
— Nic łatwiejszego, odpowiedział seledynowy, poprawiając niedbale nogą drzewo na