Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A! jak się masz muchomorze czerwony! zawołał nagle pan Piekarski, usiłując powstać z ławy, na widok wchodzącego pachołka swego Rakowskiego. Co tam przynosisz?
— Przyszedłem z gołemi rękoma, odpowiedział przybysz, mierząc chciwem okiem dzbany i flasze; obiegałem całe miasto szukając panicza gdzie tylko wino sprzedają, bo mnie pani matka przysyła żebyś waszmość szedł do domu.
— Do domu! iść! zawołał bełkocąc pan Piekarski, to być nie może, nie może, jeszcze co ono siadłem za stół, ledwiem Helusię raz pod brodę miał czas pogładzić; wcale niczego dziewczyna, ale ani się umywała do Ju... Tu pan Piekarski spotkał groźną minę Zaranka, urwał wyraz w połowie i wychylił kubek, a podając go swemu słudze zawołał:
— Wiwat! Wileńskie dziewczyny!
— Wiwat! powtórzyli wszyscy i spełnili zdrowie prócz nieznajomego.
— A waszmość-że to nie łaskaw? mruknął surowo Pyza do seledynowego.
— Nie znam tutejszych kobiet, odpowiedział z równą jak wprzódy oziębłością seledynowy, ale jeśli wam o to chodzi, wypiję dla tego. To mówiąc spełnił kubek i postawił na stole.
Wszyscy zgromadzeni, widząc z jaką powolnością zgadzał się na każde ich żądanie, zaczęli szeptać między sobą. Nieznajomy nie