Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wówczas samopaśnymi nazywano, że samopas chodzili, a rzadko, albo raczej nigdy, na lekcyach nie bywali.
Małe oczki błyszczały z pode łba, czoło zmarszczone, uśmiechająca się i złośliwa mina, dawały w nim poznać na pierwszy rzut oka człowieka bardzo podejrzanego. Za pasem miał nóż długi, niby sztylet czeski, a kilka plam ciemno brunatnych na kontuszu miało pewne do krwi podobieństwo. Te rudowłosy siedział w milczeniu z kubkiem w ręku i strzelał oczyma po przytomnych.
Za nim sparty obydwiema rękoma na stole, siedział Innocenty Pyza, olbrzymiego wzrostu i atletycznej postawy człowiek, ogorzały i czarny. Surową jego minę ocieniał wąs zawiesisty i czarna maleńka bródka; na nim była tabaczkowa kapota, a przy pasie pałasz zardzewiały wisiał w stalowej pochwie.
Ostatni z tych ichmościów, w seledynowej sukni i aksamitnym niebieskim kołpaku, pił z największego kubka i patrzał z pogardą na swoich towarzyszów stołowych. Chociaż siedział z nimi razem, zdawał się jednak do nich nie należeć, bo na ich urywkowe pytania potrząsał tylko głową, wcale nic nie mówiąc; ostra szpada albo raczej miecz niemiecki był jego bronią, a suknie okazywały w nim cudzoziemca, wyższego nieco stanu od osób, w których towarzystwo był wmieszany.
Po kilku chwilach milczenia powstał z ła-