Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ksiądz Balcer jeszcze gorzej się zmarszczył niż zazwyczaj na widok wesołych twarzy, było to jego zwyczajem; a pan Pietkiewicz z pełną zadumienia miną, właściwą ludziom ograniczonego umysłu, stanął przy nich i udawał, że się śmieje.
Tymczasem kaznodzieja, szybko minąwszy wesołą gromadkę, kroczył prosto ku zborowi.
— Cóż to, ani chwili nie zabawisz z nami księże kaznodziejo? zapytał odchodzącego ksiądz Jurski.
— Śmiejcie się bracia, odpowiedział surowy kalwin, ja płaczem i zgrzytaniem zębów za swoje i wasze błędy będę pokutował tymczasem.
— Chwałaż Bogu! zawołał Naborowski, to już my od pokuty zupełnie wolni będziemy, jeśli ją ksiądz Balcer wziął całkiem na siebie: módlże się waszeć i pokutuj za mnie!...
— I za mnie! dodał ksiądz Jurski.
— I za mnie! rzekł matematyk.
— I za mnie! cha! cha! cha!... powtórzył za drugimi pan Pietkiewicz, nie wiedząc sam co mówił.