Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nien gryźć się i dręczyć. Ale otóż i ksiądz Frejtag ku nam idzie.
Gdy to mówił, zbliżała się ku rozmawiającym postać sucha, długa, wywiędła jak mumia z piramid egipskich, żółta i koścista. Nie wiem, czem się to dzieje, że od najdawniejszych czasów historya nam nie pokazuje ani jednego tłustego matematyka: wszystko chudzi, lub przynajmniej bledzi. Musi to być kara Boża na nich, że sobie mózg suszą nad niepotrzebnemi bredniami.
Otóż ksiądz Frejtag zbliżył się powoli i pozdrowił rozmawiających głosem ochrzypłym:
Salutem vobis dico fratres.
— Nawzajem! odpowiedział ksiądz Jurski. A co, czy skończyłeś waszmość tę robotę co tam wszystko szeptałeś pod nosem: caput Algol... i Saturnus sextilis?
— Prawie, odpowiedział poważnie matematyk.
— I cóż?
— Hm!... Mala mixta bonis, bona mixta malis...
— Ha! to tak jak w kalendarzu przepowiadają, stronami deszcz, stronami pogoda.
— Urodził się, mówił dalej matematyk, pod aspektem Raka, a Waga...
— O! to będzie uciekał ostrożnie! przerwał poeta, rad zawsze z dowcipem się popisać; i to kawał rozumu!... jam się tego nie po je-