Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nic to — rzekł drugi, chodząc spokojnie — zgaszą!
Pestilenz! ale bo coś strzałów nie słychać. Czy nie pobili piechoty... trzeba się mieć na baczności.
— Cóż u dyabła! pobili? Otto! z gołemi rękoma!
— Ho, ale ten młody, głupi naród, to się na wszystko porwać gotów. Jak nas pozawczoraj zbili kamieniami, to i rusznice nie pomogły.
— A czyż nie słychać strzelania?
— Nie! te przeklęte dzwony zagłuszyły mnie zupełnie, nic nie słyszę, tylko to drelę, drelę! bam! bim! po całem mieście. Jabym tym dziadom łby pokręcił, co oni sobie myślą? O! o! teraz posłyszałem i strzelanie i krzyk, musieli dużo pobić.
— Chwałaż Bogu! jak połowę wytłuką, druga połowa może będzie siedzieć spokojnie.
Hast recht! z nimi inaczej nie można. A ten tam czego wygląda oknem, hę? Mosanie Teufel hosen! schowaj łeb, bo palnę! To mówiąc, nastawił rusznicę ku oknu, z którego widać było głowę wyglądającego więźnia, ale nieustraszony Zaranek, on to bowiem wyglądał, nic nie odpowiedział i nie umknął się wcale. Żołdak się rozgniewał i powtórzył: Umknij się Tausend milionen Teufel!! bo palnę!... a to zakamieniały pies!
— Daj mu pokój, niech patrzy, póki jeszcze ma oczy całe, jak go powieszą, a kruki