Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gować wojewoda w swoim pałacu, blizko kolegium św. Ignacego.
— Nie — odpowiedział ktoś drugi. — Zaranek siedzi w turmie, stamtąd go dniem nie wyprowadzą, lękając się, aby go nie odbito.
— Tak jakby to nocą odbić nie można — przerwał pierwszy. — O! ja poprzysiągłem dniem i nocą starać się go uwolnić i ręczę, że albo będzie wolny, albo mnie z nim razem posadzą. — To mówiąc, uderzył po rękojeści szabli, kilka osób powtórzyło za nim to poruszenie i zawołało:
— Idźmy wyrznąć kalwinów! Do zboru! do zboru!
— Nie, nie! — krzyknął pierwszy — do wojewody, do jego pałacu, tam są kalwini! Wszyscy się ruszyli i tłumy ludu różnymi zaułkami pośpieszyły do celu swojej wyprawy.
Pałac, na który wymierzone były groźby ludu, leżał niedaleko klasztoru i kościoła św. Ignacego; jeden bok jego wychodził na ulicę Wileńską, drugi na zaułek św. Ignacego.
W kilka chwil już wszyscy stanęli na miejscu i sypnęli się hurmem do okien, a naprzód młodzież akademicka, pełna zemsty ku nieprzyjaciołom swoim, z kamieniami w ręku, z szablami i kijami. Z drugich stron ciskano na dach i drzwi co tylko wpadło pod rękę. Wtem, kiedy napastujący byli bardzo blizko, kilkadziesiąt wystrzałów ręcznych wypadło z okien do tłumu. Ten opór niespodziany zastraszył ich nie-