Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

płoch się zrobił, osobliwie, gdy nie przestając na tem, jakeśmy widzieli, młodzieniec opiły kilka jeszcze razy do kościoła i chóru puścił strzały.
Śpiewając psalmy, drżące i przestraszone panny cisnęły się w najdalsze korytarze klasztoru, gdzie ich żaden pocisk ode zboru dosięgnąć nie mógł. Lękały się nawet dowiadywać o dalszych przyczynach rozruchu i w bojaźni oczekiwały końca, usłyszawszy, jak tłumy pospólstwa, krzycząc i ze wszech stron bieżąc, zbór obległy... W tym stanie okropnej niepewności i przestrachu zostawały wszystkie, gdy późno już w noc, kiedy jeszcze gwar i hałas nie ustawał, ktoś do furty zadzwonił. Długo wahano się, czyli w tak niebezpiecznej chwili wyjść było można, czy nie był to jaki fortel, lub podejście; najśmielsza wreszcie z panien poszła i, stanąwszy u kratki, odezwała się zwykłem pobożnem przywitaniem:
— W Imię Boże!
— Jestem Hreźla — odezwał się głos gruby — sługa starszy Jego Przewielebności księdza biskupa; przyszedłem uspokoić i oznajmić od niego, że się niema czego lękać...
— Dzięki Bogu i Najświętszej Maryi Pannie! A cóż się stało z heretykami?
— Niewiadomo! wynieśli się gdzieś ze zboru, jakby ich tam nigdy nie było... nie-