Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dodał, obracając się do Zaranka — ani tobie, ani nikomu krokiem nad sobą nie dam przodować, żeby i samemu królowi Jegomości. Hę? Kto mi zabroni stać tu, kiedy mi się podoba?
— Ja! — zawołał zapalony Zaranek — czas nagli, radzę ci, panie szlachcic, precz z drogi, bo szablą pokażę, którędy mnie masz ominąć.
— Ho! ho! myśliszże, żem ja z domu z kijem wyszedł, migdaliku? — odpowiedział szlachcic. — Fiu! fiu! mam i ja, mój ciaścioszku, szablicę ongi na Turkach zdobytą, która już nie jednemu takiemu zuchowi, jak wasze, rozpłatała łbisko na ćwierci!
— Powtarzam ci raz jeszcze: z drogi, bo ja tu nie jeden! — rzekł Zaranek — potrafim cię stąd odepchnąć, aż się oprzesz na Rosie. Nie certuj się, bo nam pilno, idziemy bronić świętego Michała od kalwinów, prowadzim armatę, ustępuj, bo ci ją pociągniemy po grzbiecie!
— E! panie Macieju! Jegomość się ustąp do licha! — szepnęła tłusta jejmość na ucho szlachcicowi — to jakiś zawadyaka, gotów cię i zabić!
— Ho! alboć to ja rąk nie mam!... Ja waści radzę, skręć się na prawo, koło klasztoru, bo tędy prosto, jak mi miły Bóg i Najświętsza Panna Ostrobramska, krokiem cię nie puszczę! Rób, co chcesz!
Ledwie kończył te słowa, Zaranek z sza-