Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Odedrzyj podłogę, panie ojcze, wysyp złoto, a szkatułka niech stoi.
— Właśnież! sacrebleu! połowę złota poleciałoby przez szpary do piwnic! tobym się więcej z niemi nie zobaczył! Panno Justyno! co tu robić! czy widzisz, jak coraz nowe figury placyk napełniają!! co za gwar!! będzie źle, nie opuszczaj mnie w tej chwili! moja droga! na, weź! schowaj te pieniądze!! ja odchodzę od zmysłów, sacrebleu! Boże ratuj! czy słyszysz te krzyki! na, na szkatułkę!! bierz! bierz!
— Panie ojcze, uspokójże się — odpowiedziała dumnie Justyna — jestem kobieta, a jednak się nie lękam! niema czego bać się! pfe!! nadejdzie piechota i rozproszy te tłumy!
— Tak! ale w zgiełku ci, którzy niedawno napastowali mnie już, chcąc wydrzeć pieniądze, powrócą i zniszczą nas do szczętu. Zmiłuj się, schowaj to złoto! z czegoż będziem żyli? Oh! sacrebleu... ośm tysięcy czerwonych złotych i florenów srebrnych trzysta osiemdziesiąt sześć i pół i groszy pięć, sacrebleu! schowaj! dites donc, Justyno!
Gdy to mówił błagającym tonem i wyciągał żebrzące dłonie ku córce, która nieporuszona, obojętnie na boleść jego patrzyła, podwojony gwar zbliżających się tłumów ludu, krzyki i dźwięk kamieniami potłuczonych okien we zborze słyszeć się dały; kupiec bezsilny, osłupiały z przelęknienia padł na krze-