Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I o czemże?
— O przyszłorocznych śniegach!... — Po tej odpowiedzi, której się wcale pytający nie spodział, ksiądz Balcer ruszył ramionami mocniej jeszcze niż zwyczajnie i obrócił się w drugą stronę, do Wołłka rotmistrza.
— Jakże się ma książę wojewoda?
— Jaśnie oświecony książę, zdrów dzięki Bogu i wczoraj żalił się, żeś u niego tak dawno waszmość nie był.
— Umiem ja być wdzięcznym za tę dobroć, na którą nie zasłużyłem!... ale mimo szczerej chęci nie było czasu, musiałem od dwóch dni towarzyszyć księdzu rektorowi po smutnym jego wypadku, gdyż pobożny ten człowiek, poruszony do żywego, potrzebował pociechy...
— Tak! słyszałem o tem! Dyabli nas też wtenczas w drugi koniec miasta zanieśli, kiedy mu tam pomoc nasza tak była potrzebna!
— W istocie, to dziwna! ale go P. Bóg ocalił, bo nawet mimo trzykrotnego zanurzenia, kropla wody w niego nie wsiąkła, jak sam powiadał.
— Jestto widoczny cud Boski, jaki się u nas rzadko zwykł wydarzać, osobliwie w takich czasach, kiedy nas prześladowanie i fanatyzm dręczą.
— Prawda! prawda! cud najwyraźniejszy, chociaż wielu się znajdzie może niedowiarków, co go za fałsz poczytać zechcą.