Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co się stało, mówiono mu o strzelaniu, o dzwonieniu, prawiono domysły różne i wkrótce poczet obrońców ludu, nabiwszy rusznice, śmiało ku dzwonnicy postąpił.
Lud zdala, z za murów, z domów, z okien, z dachów i kominów, spoglądał z bojaźnią i z wzrastającą ciekawością na blizkie rozwiązanie tej okropnej zagadki; młodzież ośmielona szła za piechotą...
Kiedy się przybliżyli marszałkowscy, kilka wystrzałów dano na nich z dzwonnicy... potem usłyszano jak piechota wyłamała drzwi, ujrzano ich wpadających do środka... jeszcze parę wystrzałów rozeszło się po powietrzu, milczenie panowało okropne... potem krzyk.
— To wojewódzcy! to kalwini!... Wojewoda kazał strzelać do ludu!... Zabić go!... Wyrznąć kacerzy! Śmierć im!...
I wkrótce wyciągnięto przez drzwi wyłamane, naprzód dwóch pijanych szeregowców wojewody, potępi czterech; lud wołał, że to było z rozkazu Radziwiłła, na ten raz jednak mylił się bardzo. Wojewoda ani myślał tak nierozsądnego wydawać rozkazu, ale lud w zapale, patrząc na rannych i zabitych, których kilka osób liczono, wołał pomsty nieba i sam nią tylko oddychał. Ten wypadek dziwny i niespodziewany, którego przyczyną było pijaństwo kilku żołdaków, do najwyższego stopnia rozjątrzył pospólstwo. Chciano się rzucić na winowajców, rozsiekać ich, ukamienować;