Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skie i włoskie wina najulubieńsze w owym czasie. Stary Daniel wrótny, który już pół życia przesiedział jak przykuty do zborowej bramy, nigdy jeszcze tyle razy głowy nie wyścibiał przez okienko, bo nigdy takiego ruchu, zachodu i krzątania się nie było. Ksiądz rektor siedział jeszcze zamknięty w swoich komnatach, obiecując wszelako przytomnością swoją uzacnić biesiadę, na którą zaproszeni byli wszyscy kalwini zborowi, między innymi Wołłk, prokurator zborowy, Frejtag matematyk, ksiądz Balcer Łabędzki kaznodzieja i t. d. Z miasta zaś przybyć mieli: pan Wołłk, stryjeczny brat poprzedzającego, rotmistrz piechoty radziwiłłowskiej, niejaki pan Miński ewangelik, pan Malewicz zwany starym Rusinem, Desaus kupiec z córką i Dawidem zięciem swoim, pan Naborowski z żoną i pasierbem, wielu dworzan pana wojewody i starszych z jego wojska. Około południa mieli się goście do zboru zgromadzić, ostrożnie i pojedyńczo, żeby lud nie spostrzegł zbierania się i ruchu i nie miał jakich podejrzeń z tego powodu.
Gdy się to dzieje we zborze, miasto całe oddycha nową ku różnowiercom nienawiścią. Na rynkach, przed ratuszem i sklepami zbierają się tłumy, a przedmiotem żywej ich rozmowy jest pogłoska o wczorajszem strzelaniu ze zboru na kościół Święto-Michalski.
Ani powaga urzędników, ani bojaźń piechoty powściągnąć nie może obelg i groźb,