Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

konywam się codziennie, że ja u ciebie niewiele mam głosu i łaski — ale, gdybyś raz w życiu posłuchać mnie raczyła, nie żałowałabyś tego. Baron jest widocznie tobą zajęty. Człowiek tak poważny, wytrawny, tak u dworu położony!! Gdybyś łaskawszem na niego chciała wejrzeć okiem...
— Ale ja za mąż iść nie mogę i nie myślę — zawołałam...
— A ja wiem przyczynę — dodał Ojciec. — Miałaś słabostkę do Opalińskiego. Nic przeciw temu nie mam, — jednakże — jeżeli myślisz czekać na niego, muszę cię przestrzedz, że zestarzeć możesz... wyglądając go. Od pół roku słyszę, że umarł...
Zbladłam i załamałam ręce... gdy mi to powiedział. — Ojciec się zląkł.
— Na miłość Boga, przerwał, nie bierz tego tak tragicznie, może być plotka...
— Któż? zkąd Ojciec wiesz! poczęłam nalegać.
— Słowo honoru ci daję, tak małą do tego przywiązywałem wagę, iż nawet sobie nie przypominam, kto mi to mówił. Sama zresztą zważ, że wszelkie zatem mówi prawdopodobieństwo. Człowiek, który miał szczęście podobać się osobie tak dystyngwowanej, jak ty — może się dać odepchnąć — ale niepodobna, żeby się nie starał wiedzieć o jej losach... Gdyby Opaliński żył, posłyszawszy żeś straciła dzie-