Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

błagalny zwrok zwróciła na Ojca, aby go sobie zabrał. Szczęściem wszedł Molaczek, który tylko co z Wiednia powrócił i wybawił mnie.
Przy dystyngwowanym młodzieńcu, wydał mi się korzystniej niż kiedykolwiek... Milczący, wstrzemięźliwy, zręczny, chłodem swoim nawet blagiera ostudził... Czuł się z nim tak jakoś nie w swojej atmosferze, że się pożegnał i wyszedł.
Nie mogłam się wstrzymać, ażeby nie okazać mojego uszczęśliwienia. Ironiczny uśmieszek błądził po ustach pana Koniuszego... Jest bowiem Koniuszym cesarskim. Ojciec mu tej dostojności nowej winszował; przyjął to bardzo skromnie...
Pierwszy raz dojrzałam z pod klapy fraka jego gwiazdę, którą włożył dnia tego, bo miał być u Namiestnika. — Mężczyźnie z taką dekoracją... ale tylko z gwiazdą, wcale jest do twarzy. Molaczek oprócz tego i bez niej wygląda bardzo comme il faut. Trochę sztywny jednakże.
Bawił nie długo, bo mnie widział zmęczoną dystyngwowanym młodzieńcem, którego ojcu przebaczyć doprawdy nie mogę.
W kwandrans, Papa wrócił donosząc mi, iż nasz gość, oprócz Koniuszowstwa, dostał jeszcze Baronowstwo... Wzdychał mówiąc o tem...
— A moja Serafinko — rzekł w końcu — prze-