Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczęto tańcować. Z góry zapowiedziałam, że się nie ruszę, i dotrzymałam słowa...
Ojciec rozpromieniony wkrótce przyszedł do mnie i szepnął:
— Robisz furore... Słowo honoru ci daję, — wszyscy ci się chcą prezentować, mężczyźni w zachwyceniu, kobiety pełne zazdrości... Zgasiłaś je wszystkie, swym smutnym wdziękiem... A brylanty!!
Uśmiechnęłam się... Zdaje mi się, że one są pour beaucoup w zachwyceniu...
— Gdzie tam! — odparł Ojciec — jesteś dziś dziwnie śliczna... Mówię ci, furore robisz...
Wprawdzie słowo w słowo prawie tosamo powtórzyła mi Józia — ale — cóż mnie to obchodzi...
Wśród wieczora nadszedł ku mnie kołując Chevalier de Molaczek i usiadł... Długo bawił mnie rozmową, a że zna cały świat, był dla mnie nieocenionym. Złośliwy tylko — lub, jak on twierdzi — chciał być zabawnym, aby mnie rozerwać. Mówi kilku językami wybornie i znać, że cały świat przewędrował. Szczególniej dla mężczyzn był nieubłaganym, i o każdym coś tak dwuznacznego rzucił, iż niby w tem nic nie było złego, a jednak — człowiek na tem tracił. Zaczynał od pochwał największych... ale każda z tych wspaniałych brzoskwiń, miała plamkę na boku.