Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nauczysz się je kochać — jeśli uchowaj Boże — utracisz..
Józia zmówiła się z Antosią, aby i ona dziś była u mnie — jednakże nie wiem dla czego, nie przyszła...
Antosia wyszła słyszę za majętnego człowieka, aptekarza, ale żyje w kółku właściwem i w świecie nie bywa... Ma być dosyć szczęśliwą ze swego losu...
— Tylko wystaw sobie — dodała Józia — koło niej i u niej ciągle mi się piżmno czuć zdaje... Gdy posiedzę tam, lękam się, abym go z sobą do domu nie przyniosła... Ubiera się nie smacznie, chodzi piechoto, choć wszyscy mówią, że stałoby ich i na karetę, ale u mieszczaństwa obyczaj jest taki.
— Niewiem — dodała — Antosia może nie śmie zawitać do ciebie.. chociażby pewnie pragnęła...
Dowiedziałam się od niej, że piękna Flora wyszła też świetnie, za jakiegoś rodzaju bankiera...
Ta ma prowadzić train ogromny, ale że i mąż i ona należą do finansowego świata, nie mogą jeszcze przestąpić progów właściwego towarzystwa. Tymczasem w pięknej Florze, arystokracja się cała kocha na zabój, — ona hołdy te i kadzidła przyjmuje z nietajoną radością. Mąż niemi się cieszy także... Dom mają otwarty i niezmiernie zbytkownie żyją...