Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęście wielkie czeka przyszłą żonę siwej Ekscellencji... miłość jego będzie z biurową regularnością urządzoną... Wyobrażam sobie tę istotę — która się łakomi na honor i majątek...
Mówią już na pewno o ubogiej baronównie, którą właśni rodzice na łup temu Minotaurowi woskowemu stręczą. Ma lat dwadzieścia i pięć... i wiele wdzięków...
Ztąd wprost jadę do Sulimowa, Mamę pożegnać, potem do Lwowa, gdzie już kazano mi zamówić mieszkanie. Ojciec chce być przy mnie... Byle mnie zaraz swatać nie zaczął, bo to jego idée fixe. Skosztowałam tego kielicha i niemam najmniejszej ochoty, drugi raz pić z niego. Ponieważ mówią, że żyć trzeba... żyć będę dla pamięci Stasia... dla marzeń o mojej dziecinie.
Radca, gdym go spytała raz jeszcze, czyby co od Opalińskiego nie miał, najuroczyściej mnie zaręczył, iż od wyjazdu, żadnej o nim nie miał wiadomości.
Wuj nie sprzeciwia się mojemu przeniesieniu do Lwowa, bo czuje, że mnie potrzeba miejsc nowych, aby smutki rozprószyć. Wziął mnie dziś na rozmowę, do gabinetu.
— Moja Serafino — rzekł — w krótkim czasie przeżyłaś i doświadczyłaś wiele — cierpiałaś... Sko-