Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech pani jedzie sama... bąknął.
Zostawiłam ich ze stryjem, spiesząc do mojego mieszkania. Zawołałam zaraz sługę, aby pakować, zamknęłam drzwi na klucz. — Nie! nie wrócę więcej do Herburtowa... nie mogę. Zostanę u Mamy, pojadę do Wuja i do nóg mu się rzucę, aby mi pozwolił gdzie zamieszkać u siebie... tu — dla mnie śmierć... Opłaciłam nadto drogo to, co mi Oskar niegdyś przed ożenieniem, z porady stryja, ofiarował, abym nie miała prawa zabrać tego z sobą. Wieczorem więc zapakowałam moje klejnoty, trochę pieniędzy, jakie mi zostały, co mam najkosztowniejszego...
Tłumoki i kufry stały w gotowości około północy... Jutro... wyzwolenie! a! gdybym się już znalazła jak najdalej od niego, i zapomnieć! zapomnieć!...



Dnia 26. Listopada.

Nie spałam noc całą... o świcie kazałam zaprzęgać... Właśnie moje pakunki wynosić miano, gdy Oskar ziewając wszedł w szlafroku... i ręką dał znać, aby kufry postawić... niemogłam zrozumieć, co się stało.