Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jako związek serca, sympatji, i węzeł, który przywiązanie a szacunek łączą.
Mówiła dłużej tego rodzaju morały, ale mi nie trafiły do przekonania. Nie mogę znieść samej idei ubóstwa; od Mamy, od wszystkich słyszę jedno, że ono jest największem nieszczęściem... dostatek dla mnie warunkiem życia... a przy tem pewna sfera, w której bym się obracać mogła, po za tym tłumem i gminem, który mi jest wstrętliwy.
Dziwna rzecz, Adela — tak dobrze wychowana... nietylko, że się nie lęka wmięszać między pospolitych ludzi, ale ma dla nich sympatje... Czasem jej nie rozumiem... ona do naszego świata właściwie nie należy...
Siedziałyśmy długo, póki nie skończyła rysunku. Rozmowa przeszła nieznacznie na inne przedmioty... Mówi jakby językiem nie moim...
Wróciwszy do domu, zastałam Mamę sam na sam z Radcą tajnym. Gdym weszła, rozmowa się przerwała. Zbliżył się do mnie z nadzwyczajną grzecznością i zaszczycił mnie parą anegdotek z czasów swojego namiestnictwa.
Z biedy wolę go niż synowca, bo przynajmniej mówić umie. — Żeby tamtemu kroplę rozumu wlać można do pustej głowy — ??