Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie zdaje wiedzieć, tak o to niedba, tak jest serjo, że się przez to nie wydaje na pierwszy rzut oka ani tak ładną jak jest, ani tak miłą jak być umie.
— My starzy będziemy sobie trochę odpoczywali — odezwał się Mościski, a panienkom dajemy swobodę zawiązać dobrą znajomość i przyjaźń, tak daleko od nas jak oko sięgnie.
Adela wzięła mnie pod rękę, poszłyśmy po woli ścieżką... Ucieszyłam się bardzo tą rówieśnicą i przyjaciółką, bo otoczona starszemi ciągle, czułam się bardzo osamotnioną.
— Dawno jesteście w Karlsbadzie? zapytała.
— Zaledwie od dni kilku...
— My dopiero od trzech... okolica cudownie piękna — lubisz pewno naturę i malownicze widoki?.. Spojrzałam niewiedząc co odpowiedzieć.
— Lubię, rzekłam wreszcie — ale przyznam się, że tak szczególnej uwagi nigdy na to nie zwracałam...
— Ja bo rysuję... odparła Adela. Lubisz muzykę?.. dodała zaraz.
— Musiałam się jej uczyć, gram, spiewam, ale — niestety i w tem niemam nadzwyczajnego upodobania...
— Czytasz dużo...