Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
251
POGROMCA.

Dowódzca spojrzał na niego z przerażeniem.
— Ha-ha — zaśmiał się Jezus — dziw wam?
I poszedł przed się. Nikt już nie bronił mu drogi dalszej.
— Pan go natchnął — szeptali żołnierze do siebie ze strachem.

· · · · · · · · · · · · · · ·

Północ minęła dawno.
Jerozolima spała snem ciężkim, męczącym.
Jezus złożył swój ciężar na murze, modlił się żarliwie i oczy wytężał w dal.
Dostrzegł w głębiach nocy błysk jeden i drugi. W dole coś brzęknęło, ucichło i znów dźwięk jakby owiniętych mieczów i tarcz doszedł do jego uszu.