Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
177
PAN PRZYKAZAŁ.

do — ale teraz nie czas mi na błazeństwa. Przyszedłem dom przeszukać. Musicie mieć żywność. Dla żołnierzy brak chleba.
Kobieta rzekła cicho, boleśnie:
— Skądże my mieć możemy?
— Przecie żyjecie! — krzyknął — musicie zatem jeść!
— Baggadatesie! upamiętaj się — zaklinała go — ojciec umiera z głodu... ja ledwie wlokę się na nogach.
— Ale twój mąż jest syty...
— Mój mąż Baggadatesie? — tłomaczyła się Ruta, hamując łzy pod powiekami — wiesz sam, iż wszystko stracił. Nasz brat Manakem zrabował nam cały majątek.
— Łotr! — krzyknął wojak — uprzedził mnie! nigdy mu tego nie daruję!