Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
146
ŚWIĘTO PRZAŚNIKÓW.

oka pękł pod tem niesłychanem uderzeniem na dwie części i dwa krwawe, śmiertelne musiał toczyć boje.
Joesdros szalał. Krew zimna wytrawnego zapaśnika i szał religijny przelewały w jego miecz przerażającą moc śmiercionośną. To mąż rzymski cięty na odlew oblewał się bluzgotem krwawym i padał ze zbielałemi źrenicami w ramiona towarzyszy, to rumak, zdarty cuglami i ostrogami, nim zdołał, stanąwszy dęba, ponieść swego pana na pracę straszliwą, pchnięty ostrzem miecza aż po kość pacierzową, przywalał ciężarem swego jeźdźca, to znów puklerz rzymski, uderzony tarczą joesdrosową jak gromem, zachwiał się w mdlejącej lewicy rzymskiej i wraz cios nieodparty, okropny rozrąbywał odkrytą gło-