Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
141
ŚWIĘTO PRZAŚNIKÓW.

— Rzecz godna zwyciężyć — szepnął sam do siebie, poczem spiął konia ostrogami.
Podjazd sześciuset wyborowych jeźdźców ruszył pędem za synem nowego rzymskiego imperatora. Grzały go duma i wiara zwycięstw wielkich.
Ze wszystkich dachów i ze wszystkich murów miasta patrzyły na nich miljony źrenic żydowskich. Ani okrzyki tryumfu, ani obelgi, ani wrzask wojenny nie targały powietrzem sennem, rozpalonem. Zdawać się mogło, że stolica judzka wymarła, a oto na jej murach ukazały się cienie tych, co już odeszli z życia.
Podjazd rzymski zbliżał się coraz bardziej ku bramie Psefinos. Obłok białego kurzu chwiał się nad gościńcem, po którym gnały rzymskie