Strona:PL Kochanowski-Threny, Satyr, Wróżki 024.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie rzeczesz tego widzę. Także trzymaj o tem,
Jakoś doznał; ani się frasuj, że tak rana
Twojej ze wszech najmilszej dziewce śmierć zesłana.
Nie od roskoszyć poszła: poszłać od trudności,
Od pracy, od frasunków, od łez, od żałości;
Czego świat ma tak wiele, żeby też co było
W tym doczesnym żywocie człowieczeństwu miło,
Musi smak swój utracić przez wielkość przysady,
A przynajmniej przez bojaźń nieuchronnej zdrady.
Czegoż płaczem przez Boga? czegoż nie zażyła?
Że sobie swym posagiem Pana nie kupiła:
Że przegróżek i cudzych fuków nie słuchała,
Że boleści w rodzeniu dziatek nie uznała,
Ani umie powiedzieć, czego jej troskliwa
Matka doszła? co z większem utrapieniem bywa,
Czy je rodzić? czy je grześć? takieć pospolicie
Przysmaki wasze, czem wy sobie świat słodzicie.
W niebie szczere roskosze, a do tego wieczne,
Od wszelakiej przekazy wolne i beśpieczne.
Tu troski nie panują, tu pracy nie znają:
Tu nieszczęście, tu miejsca przygody nie mają.
Tu choroby nie najdzie, tu nie masz starości,
Tu śmierć łzami karmiona nie ma już wolności.
Żyjem wiek nie przeżyty, wiecznej używamy
Dobrej myśli: przyczyny wszystkich rzeczy znamy.
Słońce nam zawżdy świeci, dzień nigdy nie schodzi,
Ani za sobą nocy niewidomej wodzi:
Twórcę wszech rzeczy widzim w jego majestacie,
Czego wy w ciele będąc prożno upatrzacie.
Tu wczas obróć swe myśli, a chowaj się na te
Nieodmienne, synu mój, roskosze bogate.
Doznałeś co świat umie, i jego kochanie,
Lepiej na czem ważniejszem zasadź swe staranie.
Dziewka twoja dobry los (możesz wierzyć) wzięła,
A właśnie w swoich rzeczach sobie tak poczęła,
Jako gdy kto na morze nowo się puściwszy,
A tam niebeśpieczeństwo wielkie obaczywszy,
Woli nazad do brzegu: drudzy co podali,
Żagle wiatrom, na ślepe skały powpadali.
Ten mrozem zwyciężony, ten od głodu zginął,
Rzadki coby do brzegu na desce przypłynął.
Smierci zniknąć nie mogła, by też dobrze była
Oną dawną Sybillę wiekiem swym przeżyła.