Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się przypodobać mężowi, usiłuje zostać poetką — zostaje obłąkaną.
Czarna pani — to jedna z wielkiéj liczby ofiar zależnego i biernego stanowiska kobiet w społeczeństwie. Nie kochając, musi być żoną człowieka nikczemnego, zdrajcy narodu; a gdy pokochała duszę sobie pokrewną, imię jéj tysiąc języków splugawiło. Opuszczona przez ukochanego, żyje już tylko cieniem życia w cieśni i pomroku, w których mężczyzna jednéj chwili nawet wytrwać-by nie mógł, bo zdawałoby mu się, że „powietrze umyka się zewsząd, odpływa od niego,“ że „ciężar jakiś niewidomy głowę mu przygniata,“ że „w piersiach krew mu już stygnie“.
Maryna wreszcie — to z jednéj strony kamienny posąg kroczący po trupach, ażeby obalić żyjących, z drugiéj zaś piękne ciało z uczuciem macierzyńskiéj miłości. Brak połączenia dwu tych czynników rodzi jakąś niepewność, jakieś wahanie się w naszych dla niéj uczuciach. Z początku obojętni, pod koniec poematu musimy ją otoczyć sympatyą. Gdy sobie przypominamy historyczną rzeczywistość, unikamy jéj wspomnienia...
W postaciach tych brak równowagi duchowéj, brak harmonii. Rozdrażnieni, roznamiętnieni, rozegzaltowani, uniesieni wysoko nad ziemię — nie wiemy, co począć ze sobą, gdzie złożyć głowę rozgorączkowaną. Miłe, urocze, czarodziejskie nawet dźwięki upajają nas, rozczulają i zamykają przed nami bramy zimniejszéj rozwagi. Sympatyczne słowa, wysokie, święte uczucia niemal o oszołomienie nas przyprawiają; „święty szał“ nas porywa — jak mówili Grecy. Stąd tak nam trudno, tak przykro formułować zdanie krytyczne — a jednakże musimy.