Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śnych i twardych czynów wtedy dolą będzie. Lecz wy zapatrzone w Boga, nie spojrzycie na nich, nie usłuchacie ich płaczu. Wtedy im serca pękną, jako wam od wieków!... Tak będzie, aż przyjdzie na was wtóréj przemiany godzina — i znów podacie im ręce i serce ich konające zbawicie miłością i nazawsze staniecie się jako siostry ich, równe im na ziemi i w niebie... Nie lękaj się... gdyby co zaginąć mogło, prędzéjby w sądach Pana olsnęła męska gwiazda chwały, niż wyschła napróżno łza nieszczęśliwéj”.
Pociecha — to dla przyszłych pokoleń; ale „czarnéj pani“ przeznaczeniem — umrzeć „w ciemnościach“, bo czas ubłogosławienia kobiety „idzie dopiero, lecz nie nadszedł dotąd”.
Dzisiaj, gdy kobiety wołają: „sprawiedliwości! sprawiedliwości!“ tłukąc się w pierś, szlochając, przeklinając; gdy strugi ich łez spływają na włosy ich długie, a z włosów kapią na ziemię „z głuchym szelestem dżdżu jesiennego“; to społeczeństwo wysyła na ich spotkanie „starców w czarnych, długich szatach, z kropielnicą w ręku, rzucających wodę na te wszystkie głowy i śpiewających głosem ponurym”. Wówczas jedne z niewiast spuszczają czoło, inne „przykląkłszy całują tych starców w ręce i szepcą przed niemi nieskończone żale”; niekiedy tylko grzmi głos rozpacznego protestu zwrócony do starców-kapłanów: „Tam na powierzchni świata mężczyźni już nie słuchają was, ale rzekli wam: Idźcie, bądźcie szpiegami kobiet umierających! Gdy dusze ich od ciał się odrywają, uciszajcie ich skargi! Gdy klną nas, zamykajcie im usta, bo ich jęki niemiłe nam! Czasem z przepaści gdy wzniosą się razem, psują nam porę biesiady lub godzinę targów! A wy poszli, zstąpili, przyszli. Wy nas uczycie, jak cicho