Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grobu. Córka zdobyła się na straszliwą odwagę: wyrzekła słowo przyzwolenia.
Odtąd staje się już tylko cieniem przeszłości. Myśli o swym ukochanym, jego wygląda, jego się spodziewa. Nawet, kiedy szła przed ołtarz, by zaprzysiądz wiarę nienawistnemu, „szukała go myślą naokoło, bo oczy nie służyły;“ nawet po ślubie wyczekiwała go jeszcze, wierząc, że „nie wszelka zniknęła otucha“. Wszystko, co się do ukochanego nie odnosiło, było dla niéj nieznośném, bo „niecierpiany każdy, kto twoich oczu nie ma, twoim głosem nie mówi i twoją myślą nie oddycha“ — jak mówi do kochanka. Smutną była i bladą, „w jéj źrenicach niejasno przebijał promień duszy,“ jéj kibić bezsilna, znękana. Czasami wzdychała „jak owi nieprzytomni sobie, co już nie myślą o doznanych bólach; czują je tylko — sami stali się bólem!“ Cierpiąc atoli, nie chciałaby, ażeby ojciec to cierpienie widział. Po ślubie np. siedziała z oczyma spuszczonemi „ku wiązce róż, leżącéj na kolanie i odrywała ich listki, marząc o czém inném;” pozostały jéj w ręku same ciernie. Ojciec nadszedł i powiedział: „Biedna matka twoja, jakżeby dziś szczęśliwą była!“ Szyderstwo okropne, w egoizmie ojca wyjaśnienie znajdujące. Ona „drżąc“ ścisnęła mimowolnie pozostałe w ręku ciernie; potém w pomieszaniu przypiąć je chciała napowrót do sukni. „Czepiły się ostre gałązki do rąbka i sterczały krwią jéj palców zadraśniętych świeże“. — „Czemu płaczesz, jedynaczko moja? — zapytał ojciec — ach, tyś się skaleczyła, córko“ — „O, nie to mię boli, ojcze“ — ale natychmiast się spostrzegła i dodała: „owszem to, nic innego, ojcze“ — i zamilkła... Pozwala nawet ojcu przypuszczać, że jest szczęśliwą. Jednéj tylko rzeczy broni z całą odwagą dzie-