Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli przebiegłą była, nauczyła jéj tego miłość — miłość prawdziwa, serdeczna; nie miłość „romansowa“, mająca swe źródło w rozognionéj wyobraźni, w dumie, w wyrachowaniu, w skrzywieniu naturalnych popędów. „Serca w miłości są uparte“ — mówi Słowacki. Jest-to jedno z najprawdziwszych jego spostrzeżeń. Ono tłomaczy nam i Anielę. Kochała Zbigniewa wiernie, wytrwale, niczém się nie zrażając — chociaż była dumna. Nie mogła zrozumieć, co to przywiązanie z musu; co to ulegać fatalności wypadków. Gdy Helenka (wieśniaczka młoda) opowiadała jéj, „jak to wstyd długo rumieńcem maluje, gdy pan obejmuje stan i pocałuje“ — Aniela krzyknęła:

Co? czy nie masz noża?
Ja ci przysięgam w imię Zbawiciela,
Że, gdybym sama była śród rozdroża,
A była za mną przepaść i topiela,
Pełna gdzieś na dnie ognistego morza;
Skoczyłabym w nią prędzéj, niżby kto mię...
Nie, nie — nie można żyć po takim sromie!

Wszystko poświęcić gotowa dla obrony własnéj godności. Mężna, słowami rzuca na nikczemnych jak gromem. Dreszcz oburzenia przejmuje ją na wspomnienie swego konkurenta (Branickiego). Fantazya nasuwała jéj obrazy pełne grozy dla jéj duszy dziewiczéj:

...Ona słyszała, jak on ją wywleka
Z komnat dziewiczych; jak myśli — jaszczurce
Pozwala łazić po niéj, jak ją plami,
Mówiąc o wdziękach brudnemi ustami...

To téż przyjmuje go słowami pełnemi gniewu i pogardy. Gdy się raz zbliżył, nie widząc jéj, a widziany, ona go pyta: „Dlaczego na mnie za drzwiami szczekasz, a gdy ja stanę w oczy, to uciekasz?“ Czuje się wyższą