Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wym ogrodzie...“ Wreszcie Dowmunt przychodzi. Aldona wita go słowy: „Módl się, oto różaniec widzę przy puklerzu, módl się i wyjdź. Nie, ja nie znam ciebie. Nie, nie! nie przypominam — może — tu tak ciemno!“ — Walka była okropna! Usta jéj może rwały się do pocałunku, a ona zmuszona powtarzać ciągle jakby dla przekonania saméj siebie, że go nie zna, znad nie może. Dopiéro kiedy Dowmunt zawiedziony, zrozpaczony, chce się zabić, Aldona woła:, Dowmuncie, ach Dowmuncie! znam ciebie, kocham!“ Zapomniała o ostrożności, myśli tylko o chwili szczęścia, któréj się już nie spodziewała. Pragnęła być piękną, wesołą. Na uwagę Dowmunta, że jest bladą, odpowiada: „Nie! to bladszy niż zwykle blask księżyca twarz mi dzisiaj ociemnił“. Słysząc kroki zbrojnych, prosi go o różę z hełmu, może ona zmysły orzeźwi, bo jéj w oczach ciemno i płakać nie może. Śmieje się już tylko; śmieje się straszliwie:

...Cha, cha! luby, drogi!
Śmiech mi straszliwy łamie na ustach wyrazy...
Cha, cha, cha! niech tu przyjdą, niech przestąpią progi.

Pada omdlona. Dla niéj świat rzeczywisty już istnieć przestał. I słońce, kwiaty i łąki i góry — wszystko już grobowe. Jakaś postać znikoma, choć do niéj podobna, oddziela się od niéj; przy téj postaci zostały czucia i myśli. Aldona jest już jakby głazem. „Ja bez czucia zostanę!!!” woła w rozpaczy.

...Serce się nie pali,
Ostygło — zapominam — pamięć słabo kréśli;
Mówię — a słowa moje nie są wątkiem myśli;
Myślę — a myśli moje nie są wątkiem serca.

Są to właściwie słowa poety — gdyż takiéj świadomości swego stanu w obłąkanéj przypuszczać niepo-