Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I ma na piersiach rubinowe pierze.
Jam czysty! głos mój wśród wichru i wrzawy
Słyszałaś w równéj zawsze strojny mierze;
U ciebie jednéj on się łez spodziewał,
Ty wiesz, jak muszę cierpieć, abym śpiewał.

Idź nad strumienie, gdzie wianki koralów
Na twoje włosy kładła jarzębina;
Tam siądź i słuchaj tego wichru żalów,
Które daleko odnosi kraina,
I w pieśń się patrzaj tę, co jest z opalów
A więcéj kocha ludzi niż przeklina;
I pomyśl, czy ja duszę mam powszedną,
Ja, co przebiegłszy świat, kochałem jedną!

Twój czar nade mną trwa. O! ileż razy
Na skałach i nad morzami bez końca
W oczach twój obraz, w uszach twe wyrazy;
A miłość twoję miałem nakształt słońca
W pamięci mojéj. Anioł twój bez skazy
Na moich piersiach spał — łza gorąca
Nigdy mu jasnych skrzydeł nie splamiła,
Twa dusza znała to — i przychodziła...
............
Bądź zdrowa! odejść nie mogę, choć słyszę
Wołające mię duchy w inną stronę;
Wiatr mną jak ciemnym cyprysem kołysze
I z czoła mego podnosi zasłonę,
Z czoła, gdzie anioł jakiś skrami pisze
Wyrok stawiący mnie między stracone.
Ja czekam, krusząc wyroki okrutne —
Twe oczy patrzą na mnie — takie smutne!

Bądź zdrowa! drugi raz cud się powtórzy:
Martwy odemknę ci w grobie ramiona,
Kiedy ty przyjdziesz do zbielałéj róży
Podobna, zasnąć. — Dosyć!.. Pieśń skończona!
Oko się moje senne łzami mruży.
Róże uwiędły, czara wychylona
I pieśń gdzieś leci ode mnie echowa...
Już pożegnałem cię — jeszcze bądź zdrowa!...