Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poświęcił, gdyby mnie tylko pozwolono pojechać tą drogą. Ale nie byłem sam, jechałem z Grocholskim; inaczéj możeby mnie był Krzemieniec nie obaczył“...
Scenę stanowczą w dziejach téj dziecięcéj niemal miłości tak Słowacki przedstawił w „Pamiętniku“:
„Do Wilna wróciwszy zachorowałem. Widać, że krew moja rozruszana z trudnością do stanu spokojnego przejść mogła... Olesia (Becu) odwiedziła mnie... Wkrótce mogłem sam wyjść i poszedłem prosto do Lud... ale miasto zawsze robiło mnie etykietalnym; inaczéj z nią się bawiłem niż na wsi, rozmowy były zimniejsze... Wiedziałem, że się mocniéj kochać zaczęła w W., który był w Wilnie... Dręczyło mnie to tém bardziéj, kiedy Lud. pierwszy raz jednego wieczoru mówiąc do mnie, zamiast Julkiem, jak dotychczas, nazwała mnie panem Wtenczas zbliżyłem się do Olesi i powiedziałem: proś Lud., żeby mnie jeszcze przez kilka miesięcy nazywała Julkiem, wszak za kilka miesięcy ja odjadę... nazawsze. Prośba moja najprzód była przyjęta, lecz potém zabijające mnie słowo pan wróciło... Zacząłem bywać rzadziéj. Gdy Teofil (Januszewski) przyjechał do Wilna i mówił mnie, dlaczego tak rzadko bywam u Śn., odpowiedziałem, że zajęty jestem egzaminami. Jakoż egzamina się zbliżały i przepowiadano powszechnie w uniwersytecie, że wezmę praemium.
„W dniu, kiedy przysądzano praemium, zdarzyło się tak, że Lud... z ojcem już na wieś na całe lato odjeżdżała. Zostawiłem więc myśl o praemium, którego przysądzenia pewny byłem i poszedłem ją pożegnać... Dzień ten był dla mnie dniem piekielnym, zapewne w życiu drugiego takiego nie będzie... Przyszedłem o trzeciéj po południu do Śn., zastałem ją razem z innemi oso-