Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

telności, za którą tak prędko zostałem ukarany, nie poczuwając się do winy. Ballady moje dawno już byłyby w Bolciennikach, ale dziś ledwo uzyskałem bilet z cenzury. Posyłam tymczasem egzemplarz, jaki mi się nawinął, dla pana Wawrzyńca; inne zaś, przeznaczone dla Pani i dla Tuhanowicza, są jeszcze w oprawie; chyba więc za dni kilka pójdą w drogę. Spodziewam się, iż Panią jeszcze znajdę w Bolciennikach. Przepraszam jeszcze za nudy, których byłem przyczyną, niedobrze wybrawszy książkę do lektury. Dowiedziałem się teraz, iż tłomacz francuski Goethego, oprócz imion, nic w przekładzie nie zostawił; na niego więc spada wina. Tymczasem wdzięczen jestem za grzeczne: chacun son goût i, jeśli broszurkę moję (tj. ballady) tenże los co Goethego spotka, zamawiam sobie tęż samę ekskuzę... Życzę Pani dobrego zdrowia i wesołości“.
W wierszu „Do M...“ pochodzącym z tych czasów, pocieszał się poeta tém przeświadczeniem, iż zawsze i wszędzie wspomnienie jego nie odstąpi ukochanéj:

Jak cień tém dłuższy, gdy padnie zdaleka,
Tém szerzéj koło żałobne roztoczy,
Tak moja postać, im daléj ucieka,
Tém grubszym kirem twą pamięć pomroczy.
Na każdém miejscu i o każdéj dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę méj duszy zostawił.

W tém przekonaniu nie mylił się Adam. Marya i Puttkamer zachowali najprzyjaźniejsze dla niego uczucia, a ulubioną piosnkę białoruską, którą poeta i Maryla śpiewywali razem, zaczynającą się od wierszy:

Da czeres moj dwor, da czeres moj dwor
Da cieciera lacieła...