Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ma ona w sercach prawych swą cześć, swe władanie.
Ty sam, jeźliś krwi zacnej nie wziął przez azardy,
I cnoty swoich przodków? czemuś z niej tak hardy?
Czemu się tytułujesz starościcem? czemu
Tem puszysz, co losowi winieneś ślepemu?
Nie, bracie, pobłądziłeś w swojem zdaniu mocno,
Los możnym, cnotę nadto czynisz bezowocną.
Lecz wreszcie słuchaj, chcę cię przekonać zupełni:
Człek, który powinności swoje zna i pełni,
Który próżen ambitu. bojaźni, nadzieje,
Na wszystko okojętnie patrzy się i śmieje.
Czy kto stanął wysoko, czy osiadł na dole;
Który gotów na szczęście, tak jak na niedolę;
Który ma dość sam w sobie aby był szczęśliwy,
Który w tem wszystko zamknął, ze został poczciwy:
Taki człek, prawych czciciel cnót, nie zna bałwana
Fortuny, ni chimerze losów gnie kolana:
Lecz pan swojego serca, skłonności, obejścia,
Wbrew losom, sprawcą oraz jest własnego szczęścia.

Po tem odczytaniu i wielu dla autora pochwałach, wszczęła się rozmowa o sztuce dramatycznej w Polsce, i trwała z pół godziny, dopóki król nie wstał i nie pożegnał nas wszystkich. W tej rozmowie Wyrwicz, Potocki, Wojna, Bohomolec, a przed wszystkiemi król, okazali wiele erudycyi i smaku; ale tego powtórzyć z pamięci trudno nie będąc tak uczonym jak oni; wiem tylko iżem się tak do tego rodzaju literatury zachęcił i ubóstwo jego u nas uczuł, że muszę napisać komedyą, operę, a kto wie, może tragedyą. Węgierski serdecznie upokorzony w ciągu tej całej rozprawy milczał, najpierwszy po odejściu króla się wymknął; ale dochodzą mnie wieści, że zaraz wczoraj pomścił się na czwartkowych obiadach, tak je opisując w wierszach do brata: